poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział XV

" Zostaw to wszystko i uciekaj. Zmień swoje życie póki jeszcze możesz." - Piotr Sender


Rozdział XV 


Ciemna noc przysłoniła ziemie, bynajmniej tak wskazywał zegarek. Brak okien w kryjówce niestety nie sprzyjał dobremu samopoczuciu oraz kontrolowaniu czasu dnia.
 Tej nocy była sama. Sasuke najprawdopodobniej spędzał wieczór w przyjemny sposób w pokoju Karin, to dziwne, ale nie było jej żal. Jugo i Siugetsu już dawno spali w swoich pokojach. To była idealna okazja.
Dalej ogarniała ją wściekłość, obrazy jakie zobaczyła we wspomnieniach Siugetsu wyprowadziły ją z równowagi. Postawiła przed sobą jeden cel.
- Musze odnaleźć Itachi'ego Uchihę, kimkolwiek on jest.. - Szepnęła nim wyszła z pokoju w którym spała poprzedniej nocy. Nikt nie dowie się o jej zniknięciu wcześniej niż przed świtem, staranie zaplanowała drogę ucieczki. Miała zamiar dotrzeć aż do Konoha-gakure, a stamtąd zacznie poszukiwania mężczyzny. Zamknęła oczy kładąc dłoń na klamce po czym powoli na nią nacisnęła, drzwi nie wydały żadnego zgrzytu. Wolnym krokiem ruszyła korytarzem, zakładając na siebie płaszcz oraz niewielki plecak. Spojrzała z zażenowaniem na drzwi sypialni rudowłosej skąd wydobywały się dźwięki jej oraz jej partnera mówiące jednoznacznie czym się zajmowali.
Potrząsnęła głową. Musiała się skupić na ucieczce.
 Gałęzie uginały się pod jej pędem. Nie robiła sobie nic z tego że chaszcze raniły jej skórę oraz rozrywały ubranie. Miała jasny cel, a tylko takie tępo biegu pozwalało jej go zrealizować. Co jakiś czas odwracała się do tyłu, by upewnić się że nie jest śledzona.
Skumulowała chakre w swoich stopach robiąc naskok na obie nogi, wyleciała w górę niczym na sprężynach. Bieg po ziemi wydawał się bardziej męczący niż przemieszczanie się po drzewach. Uśmiechnęła się zwiększając swoje tępo pokonując kolejne gałęzie. Da radę, wierzyła w siebie.

 Szum drzew i radosne śpiewy ptaków. Ziemi od razu otworzyła oczy czując na sobie poranne promienie słońca, nawet wiatr uspokoił się widząc tak piękną pogodę. Las wyglądał magicznie o brzask. Zapach sosny oraz porannej rosy czuć było wszędzie.
 Otworzyła oczy, przeciągając się. Droga zmęczyła ją, postanowiła się przespać chodź godzinę i od razu ruszyć dalej. Spokojna podróż niestety nie była jej dana, przymknęła oczy, by wyraźniej poczuć chakre wroga. Nie uciekała, nie miała szans została namierzona już dawno, musieli ją znaleźć jak spała. Rozejrzała się dookoła po czym podniosła się otrzepując płaszcz. Miała szczęście nie był to Sasuke, chodź zdawało jej się że skądś zna te chakre.
- Kim jesteś i jak się nazywasz? - Męski głos odbił się echem, nie wiedziała swojego rozmówcy przez co poczuła się głupio odpowiadając powietrzu.
- Na to pierwsze nie znam odpowiedzi, a jeśli chodzi o drugie pytanie, to mam na imię Megami - Starała się mówić głośno i wyraźnie, gdy tylko skończyła niczym strzały znikąd na polanie pojawiła się czwórka ludzi, miała szczęście i to olbrzymie szczęście. Znak na ich maskach wyraźnie wskazywał na odział ANBU z Konohy, była uratowana.
- Co robisz w tym lesie? - Głos jednego z nich wydawał się znajomy, spojrzała na niego błagalnie odgarniając blond włosy.
- Proszę pomóżcie mi, uciekłam Sasuke Uchiha, muszę dostać się do Konohy najszybciej jak mogę. Proszę... - Szepnęła robiąc krok w ich stronę. Cała czwórka patrzyła na nią zdziwiona, w jej głosie wyraźnie słychać było desperację. Jeden z nich powoli zsunął z twarzy maskę kota, a jej oczom ukazał się mężczyzna o siwych włosach postawionych ku górze, wesoła twarz zakryta była maską oraz lewe oko schowane pod ochraniaczem z symbolem wioski. Znała go. Wydawało jej się że ani trochę się nie postarzał odkąd się ostatni raz widzieli. Poczuła pustkę w sercu oraz silne ukłucie.
- Kim jesteś? Jak się nazywasz, nie pamiętam Cię? - Jej głos posmutniał, ona cała posmutniała, ale reakcja mężczyzny wcale nie była inna. Patrzył na nią w ciężkim szoku, jak mogła go nie pamiętać?
- Porozmawiamy na ten temat jak wrócimy do wioski, a teraz chodź z nami - Jego towarzysze zmierzyli go zdziwionymi spojrzeniami, ale nie odzywali się w sumie to on był wydzielony na kapitana oddziału.Oni byli tylko zwykłymi podwładnymi wykonującymi rozkazy, jednak wszystkim ta dziewczyna wydawała się dziwnie znajoma. Była uderzająco podobna do dawnej uczennicy Tsunade, ale tamta zmarła jakiś rok temu.  Wszyscy od razu ruszyli w stronę wioski. Siwowłosy poinformował blondwłosą że do wioski dotrą dopiero wieczorem, ale ona tylko skinęła głową. Unikając jego ciekawskich spojrzeń w jej kierunku.

 Tak jak mówił stanęli pod bramami wioski chwile po tym jak na dobre zapadł zmierzch. ANBU nie robiło żadnych postoi na odpoczynek czy jedzenie, jej brzuch już od rana sygnalizował że jest głodna, ale nie chciała mówić tego na głos. Mężczyźni poszli zameldować przybycie do wioski, a potem ruszyli jej ulicami. Po mimo wieczoru było na nich sporo ludzi i to nie tylko shinobi, którzy patrzyli na nią jakby zobaczyli ducha. Megami czuła się nieswojo pod napływem tych spojrzeń.
 Drużyna rozeszła się pod olbrzymim budynkiem. Z tego co jej powiedzieli był to budynek Hokage. Ich kapitan został razem z nią. Spojrzała na twarze wyrzeźbione w wielkiej górze, wizerunki poprzednich Hokage. Dało jej to wiele odwagi przed rozmową jaka przed nią.
- Gotowa? - Skinęła głową w stronę mężczyzny i razem z nim zniknęła w wielkim budynku.
 Stała pomiędzy regałami otoczona zielenią ścian, jedynym źródłem światła była lampka stojąca na biurku. Spojrzała na okna po drugiej stronie pokoju, były tak wielkie że bez problemu uchwyciły całą panoramę Konohy. Gdy tylko przyzwyczaiła się do pomieszczenia w którym była, jej wzrok skupił się na kobiecie stojącej przed nią. Znała ją, jednak teraz była dla niej tylko Hokage nikim więcej, nie mogła sobie przypomnieć niczego co było związane z tą kobietą w jej przeszłości. Jednak wzrok jakim na nią patrzyła mówił wiele, były bliskie sobie. Świadczyły o tym radość, smutek, żal oraz dziwny rodzaj gniewu w jej orzechowych oczach.
- Megami.. - Patrzyła na nią tak jak ludzie z wioski. Tak jakby nie stał przed nią żywy i namacalny człowiek, a przezroczysta paranormalna istota, którą mogła dostrzec.
- Kakashi zostaw nas same, później zdasz mi raport z misji - Siwowłosy ukłonił się kobiecie i bez słowa opuścił gabinet. Blond włosa kobieta wskazała krzesło na przeciwko swojego biurka za którym sama usiadła, nie mając innego wyboru Megami uczyniła to samo nie spuszczając wzroku z kobiety.
- Jak to się stało że żyjesz? Dlaczego nie wróciłaś do wioski? Nie skontaktowałaś się ze mną, dlaczego? - Starała się utrzymać powagę i władczy ton, ale w jej oczach pojawiły się łzy. Napięcie panujące w tym pokoju tak bardzo przytłoczyły karookom że po jej policzkach spływały słone krople.
- Ja nie.. nie wiem, nie pamiętam.. - Szepnęła bezradna patrząc prosto w oczy kobiety, a jej wzrok zmienił się drastycznie. Smutek i żal zstąpiło zdziwienie i ciekawość.
- Jak to nie pamiętasz? Cała wioska szukała Cię prawie rok, aż w końcu wszyscy uznali że nie żyjesz. Nie mogłam się z tym pogodzić, ale jako Hokage musiałam podjąć decyzję i zaprzestać poszukiwań... - Po jej policzkach spłynęły łzy. Serce Megami ścisnęło się najbardziej jak mogło, widok kobiety siedzącej na przeciwko niej był zbyt ciężki do wytrzymania.
- Sasuke mówił  że razem uciekliśmy z wioski, założyliśmy Taka.. Powiedział że nikt nas tu nie chciał dlatego uciekliśmy...
- Słucham? Sasuke? Byłaś z nim? - Skinięciem głowy przytaknęła. Wzrok kobiety zmienił się drastycznie po raz kolejny. W całym pomieszczeniu dało się czuć jej wściekłość, wypełniającą wszystko dookoła, blond włosa również poczuła się wykorzystana i oszukana. Żyła w kłamstwie..
- Kochałaś wioskę, kochałaś tu każdego człowieka, każdy kamień, każdy liść... Zaginęłaś tego dnia gdy wysłałam Cię na misję do Suna-gakure, miałaś tam odbyć dwuletni trening, ale w drodze przepadłaś i nikt Cię więcej nie widział...
- Nie wiem co się ze mną działo, ale czuję że wcale nie byłam przez ten cały czas z Sasuke, nie mogę sobie jednak przypomnieć...
- A może... Mówi Ci coś imię Itachi Uchiha? - Jej podejrzany wzrok zmierzył dziewczynę, której oczy jeszcze bardziej się zaszkliły. Sprawa wydawała się jej dziwna, musiała sprawdzić jej wspomnienia, jeśli to była amnezja powinny jej wrócić wspomnienia to kwestia czasu nie wiadomo jednak jak długiego, ale czasu. Z kolei może to być sztuczka Sasuke, mógł założyć w jej głowie bariery pieczętujące wspomnienia w tym przypadku zajmie się tym odział szyfrujący. Na dziś miały obie dosyć wrażeń.
- Z resztą porozmawiamy jutro, a teraz Kakashi zaprowadzi Cię do starego domu.. - Ugryzła się w język, na śmierć zapomniała o ważnym szczególe.
- A co z moimi rodzicami? Są tu? - W jej oczach pojawiła się nadzieja i blady uśmiech za kilkoma kroplami gorzkich łez, które szybko otarła rękawem.
- Megami, niestety po tym jak zniknęłaś twój ojciec zginął w trakcie misji, a matka z rozpaczy tracąc i jego i Ciebie popełniła samobójstwo około siedmiu miesięcy temu, przykro mi - Spodziewała się innej reakcji, bo z tego co wiedziała zawsze była zżyta z rodzicami, ale z tego co widać Sasuke albo wymazał o nich wspomnienie, albo całkiem zmienił. Zacisnęła pieść, była wściekła.
Blond włosa poczuła ból w sercu, tak jakby ktoś wsadził jej tam nóż, ale po jej postawie oraz mimice twarzy nie dało się tego odczytać. Tak jakby dowiedziała się że nie żyją osoby, których nigdy nie widziała na oczy.
 Czekały chwile na pojawienie się Kakashi'ego, który na prośbę Tsunade i za zgodą Megami zgodził się zostać z nią tej nocy w domu.
Cała droga minęła im w milczeniu. On nie chciał jej zadręczać pytaniami, a ona musiała odpowiedzieć na kilka w swojej głowie. Po mimo wszystko czego się dowiedziała cieszyła się, w końcu wróciła do domu. Tak bynajmniej jej się zadawało.