czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział XX

Kochani jest nowy rozdział, ale pisałam go na telefonie więc z góry przepraszam za błędy. Życzę wam miłych wakacji oraz czytania notki ;)
***

"Nie proszę Cię o nic. Nie wiem, jak to powiedzieć. Czuję się, jakbyś mnie zbudziła  ze snu i okazało się, że jesteś snem, który śniłem." - Bridget Asher



Rozdział XX


 Ciche pukanie do drzwi. Niepewność kto jest po drugiej stronie, chodź w środku nocy było to oczywiste.
Mimowolnie uśmiechnęła się słysząc skrzypnięcie drzwi, nawet teraz wszedł bez zaproszenia. 
- Mogę zająć Ci chwile? - Po mimo mroku w jakim była dobrze wiedział, że nie śpi.
Uniosła się do pozycji siedzącej chcąc wysłuchać co ma do powiedzenia. Nieśmiało wszedł do środka i usiadł na łóżku tuż koło niej, jego smutne oczy przepadły w mroku pokoju. 
Wiedziała, że ma małe doświadczenie w przepraszania kogokolwiek. Nie było to dziwne, przecież nosił nazwisko Uchiha, a u nich wszystkich było to rodzinne.
- Megami spójrz na mnie... Ja wiem, że nie cofnę czasu, ale żałuje tego wszystkiego. To brzmi żałośnie wiem, ale.. 
- Połóż sie obok mnie - Spojrzał na nią zdziwiony. Nie spodziewał sie tego, a zanim tu przyszedł rozważył tysiące opcji przebiegu tej rozmowy, ale o czymś takim nie pomyślał. Po chwili osłupienia delikatnie położył się obok dziewczyny, sprawnie wysunęła mu się pod ramie opierając głowę na klatce piersiowej rozmówcy. To było magiczne uczucie znów czuć zapach jej perfum oraz dotyk jej rąk. 
- Wiem co chciałeś powiedzieć i wiem też, że nie powinnam poznać twojej tajemnicy bez pozwolenia, a już na pewno od razu Cię obwiniać. Nie było mnie tam, masz rację.. - Jej głos odbijał sie echem w jego głowie. Ta rozmowa była ciężka dla obojga z nich, ale wiedzieli, że to odpowiedni moment 
- To nie tak, chciałem Ci powiedzieć, ale bałem się... Bałem się, że znienawidzisz mnie jeszcze bardziej... - Czuł jak unosi głowę, by po chwili ich spojrzenia skrzyżowały się. Patrzyła na niego z troską, smutkiem, ale też ze zrozumieniem. Była tak blisko, że czuł na sobie jej ciepły oddech, teraz na prawdę wyglądała jak anioł. 
- Nie umiałabym Cię znienawidzić, Itachi...
- Nawet wtedy gdy dowiedziałaś się co zrobiłem? Nie znienawidziłaś mnie po tym? - Poczuła jak ogarnia ją pustka, ta sama którą czuła wtedy. Przypomniała sobie co przeżyła wchodząc do rezydencji, która tonęła we krwi, tego wieczora to ona powiadomiła ANBU i Hokage, to ona znalazła nieprzytomnego Sasuke. 
- Czułam... Czułam pustkę, bezsilność i wściekłość. Byłam wściekła, bo nie rozumiałam dlaczego i dlatego że jeśli planowałeś to... to nie powiedziałeś mi o tym, myślałam wtedy, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Zawsze razem i nie mamy przed sobą żadnych tajemnic, a ty mnie po prostu zdradziłeś... - Nie patrzyła mu w oczy, nie umiała. Jej głowa znów tempo osunęła się na jego klatkę piersiową, wzrokiem natomiast błądził po meblach skąpanych w mroku nocy.
- Nie mógł bym spojrzeć Ci w oczy, właściwie dalej mam przed oczyma ich twarze gdy zasypiam... 
- Prosze Cię o jedno, powiedz mi jak było na prawdę - Zacisneła dłoń na jego koszulce przymykając oczy z bólu, mierząc się ze wspomnieniami. Czuła jak jego dłonie zaciskają się mocniej na jego tali. Głębszy oddech i świst wydychanego powietrza. 
- Posłuchaj to nie było wcale takie proste. Jako chluba klanu musiałem się mu podporządkować, mój klan od zawsze walczył o władze w wiosce, ale to inny klan rządził. Uchiha mieli dosyć tego, że ich rola ograniczała się do sprawowania urzędu policji w wiosce, postanowili, że dokonają zamachu stanu na trzecim Hokage. Ojciec jako kapitan i głowa całego klanu z racji tego, że przyjęto mnie do ANBU i miałem dostęp do wielu poufnych informacji wybrał mnie na szpiega. Wioska nie wiem skąd, ale dowiedziała sie o ich poczynaniach. Starszyzna razem z trzecim zlecili mi natomiast szpiegowanie naszego klanu i ich zamiarów...
- Zostałeś podwójnym agentem? 
- Tak, szpiegowałem wioskę dla klanu i klan dla wioski. Uchiha stali sie za bardzo niebezpieczni, mieli za duża moc, a więc starszyzna podjęła decyzje. Danzo kazał mi zlikwidować cały klan, udałem sie do trzeciego prosząc o pozostawienie Sasuke przy życiu oraz ochronę Ciebie, zagroziłem, że jeśli tego nie zrobią powiem o wszystkim i nie wypełnię misji. Zgodził się, a potem nadeszła ta pamiętna noc... Wiedziałem, że bunt mojej rodziny doprowadzi do wojny domowej, a wiedząc co to jest wojna po prostu nie mogłem skazać Sasuke i Ciebie na te okropne doświadczenia. Zabiłem klan, zostawiłem was i odkryłem się wieczną hańbą w wierze, że mój czyn zaprowadzi pokój w wiosce...
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? Nie skataltowałeś się? - To o czym mówił było straszne, jak on był w stanie wytrzymać to wszystko, ona nie dała by rady, była za słaba. 
- Nie mogłem zrozum, nie mogłem spojrzeć Ci w oczy... Proszę Cię nie mówmy już o tym, o tym ani o Sasuke, proszę.. - Skinęła głową próbując wyobrazić sobie co ona by zrobiła na jego miejscu. Zabiła rodzine w wierze, że przyczyni się to do pokoju, czy może umarłaby razem z nimi. Nie miała pojęcia, nie umiała sobie tego wyobrazić, ale pewnie stchórzyłaby uciekając z wioski byleby się tylko uratować przed śmiercią, zawsze taka była- tchórzliwa.
Poczuła jak powoli całuje ją w czubek głowy i powoli sie podnosi. 
- Gdzie idziesz? - Spytała się mocniej przybijając go do łóżka, by nie mógł się podnieść.
- Do siebie jest środek nocy, a ty pewnie chcesz odpocząć...
- Zostań ze mną tej nocy, tej i każdej innej - Spojrzał na nią w ciężkim szoku. Czuł motyle w brzuchu, poprosiła go o to czego pragnął całym sercem.
- Nie marzę o niczym innym Megami - Ich usta spotkały się w połowie drogi. Odkąd ponownie się spotkali marzyli o tej chwili, ale ich kłótnia sprawnie ją spowolniła, ale może to i lepiej. Megami zawsze słyszała od swojej matki, że jak się na coś czeka dłużej to zawsze niesie to większa radość. Dziś mogła powiedzieć jedynie, że w pełni się z tym zgadza. Jego ciepłe wargi oraz sprawny język przypomniał wszystko co najlepsze w jej życiu, ten pocałunek przypomniał jej o miłości do niego. 
Swoją drogą jej rodzice byliby zadowleni wiedząc, że ona i Itachi są jakby parą, od zawsze go lubili dlatego tak jak ona nie mogli się pogodzić z tym co się stało. 
Poczuła nagle ukłucie w sercu i pustkę. Odsunęła się od niego.
- Co się stało? - Dopiero teraz sobie uświadomiła czego dowiedziała się podczas swojego krótkiego pobytu w Konoha.
- Moi rodzice nie żyją - Lzy spłyneły po jej policzkach. Jak mogła zapomnieć i dopiero teraz opłakiwać ich smierć. Nawet nie poszła na ich grób gdy tam była. Co z niej za okropna córka?
Wtuliła się w niego mocno, był jej jedynym oparciem w tej sytuacji. Jej rodzice zawsze byli przy niej, byli dobrymi ludźmi którzy kochali ją ponad wszystko oraz siebie nawzajem, była im wdzięczna  za wspaniałe dzieciństwo. Ona jednak była najgorszą córką na świecie gdy rok temu zniknęła nawet nie pomyślała o wysłaniu im jakiejkolwiek wiadomości, że żyje i że jest wszystko w porządku nawet jeśli nie było, nie odwiedziła ich grobu gdy się dowiedziała, nie nosiła żałoby ponieważ ich nie pamiętała. Teraz jednak pamiętała, ale co to zmienia?
Nie można płakać nad rozlanym mlekiem, bo to nic nie da.
- Jesteś pewna, że nie żyją? - Mówił cicho, szeptał do niej. Otarła łzy ręką odsuwają się od niego, by spojrzeć w jego zdziwione oczy.
- Gdy byłam w wiosce Tsunade mi powiedziała... Ojciec zginął podczas misji, matka z rozpaczy popełniła samobójstwo... - Szlochała jeszcze bardziej mocząc mu koszulkę, pochylił się do tyłu kładąc się na łóżko, a ona za nim.
 Minęło sporo czasu zanim zasnęła. Gładził ją po włosach i plecach w uspokajającym geście, ale niewiele to pomagało. Była mu wdzięczna za to że nic nie mówił, a tylko był, po prostu był obok.
Zawsze ją zastanawiało dlaczego czasem zamiast rozmowy lepsze jest milczenie z kimś bliskim, ale milczenie z nim było czymś czego potrzebowała.
Zasnęła w połowie swoich przemyśleń z jeszcze nie zaschniętymi łzami na policzkach.