Rozdział XXII
Skwaszona mina
karowłosego nie zapowiadała miłej i przyjemnej bajki. Z miłą chęcią poczekałby
do rana, a może jeszcze kilka dni lub lat z ujawnieniem jej, ale oczywiście
Madara jak zwykle musiał pokrzyżować mu plany.
Westchnął ciężko opadając na łóżko, ruchem ręki wskazując by
usiadła obok.
- Siedem lat temu po rozkazie siedziałem i myślałem jak mam
go wykonać. Moje możliwości spokojnie pozwalały na wymordowanie rodziny w
pojedynkę jednak nie po cichu i z dyskrecją. Siedziałem wtedy nad rzeką wtedy
pojawił się on..
Madara zaproponował mi pomoc w zamachu na klan oraz podał
wskazówki jak się do tego przygotować, zaoferował mi również bym wstąpił do
Akatsuki gdy będzie po wszystkim. Myślałem że dzięki temu będę miał
wspólnika i jakoś zagłuszę swoje sumienie, myliłem się.
Tydzień przed masakrą
spotkałem się z moim najlepszym przyjacielem z klanu, za radą Madary zabiłem
go, a co za tym idzie obudziłem w sobie mangekoiu sharingana. Spotkaliśmy się
nad rzeką i razem ruszyliśmy wypełnić rozkaz starszyzny, a potem zniknęliśmy z
wioski raz na zawsze…
- Jakim cudem ten
człowiek w ogóle jeszcze żyje. Historia mówi, że Madara Uchiha zginął podczas
walki z pierwszym Hokage – Patrzyła na niego ze zdziwieniem, kto jak kto, ale
on najlepiej powinien znać tą historię.
Jego ciężki oddech
musną jej szyje, zaciśnięta pięść na jej białej koszulce, to wszystko było
dowodami jego niechęci w ujawnieniu jej może największego sekretu w historii
ninga.
- Zacznę od początku,
od samego początku. Jak już wiesz wioska liścia została założona przez dwa
różne klany, Uchiha i Senjiu. Wcześniej te dwa klany darzyły się dużą
nienawiścią oraz sporem kto jest lepszy ponieważ obie rodziny były najemnikami.
Przywódca Uchihów oraz Senjiu zawarli pakt jedności i powstała Konoha. Długi
czas Uchiha nie mogli wyłonić swojej głowy ponieważ nie wiedziano czy powinien
nią być Madara czy jego młodszy brat Izuna, niestety młodszy brat zginął od ran
w walce, jednak przed śmiercią przekazał Madarze swoje oczy, by mógł chronić
klan.
Traktat pokojowy został podpisany, Hashirama i Madara
założyli wioskę swoich marzeń razem z zaprzyjaźnionymi sobie klanami. Hashirama
chciał żeby to właśnie Madara został pierwszym Hokage i stanął na czele wioski
jednak brat jego zadecydował żeby wybór był demokratyczny, kandydatura
Hashiramy wgrała. Madara starał się
zebrać poparcie dla jego przywództwa. Zamiast mu pomóc, Uchiha odwrócili się od
niego twierdząc, że chce znów rozpętać wojnę. Opuszczony przez swój klan,
Madara opuścił wioskę, odszukał lisa o dziewięciu ogonach i kontrolował za
pomocą swojego Sharingana. Później powrócił w celu pokonania Hashiramy.
Walczyli w miejscu, które później zostało nazwane Doliną Końca. Hashirama
zadał jednak decydujący cios swojemu przeciwnikowi. Madara przeżył i
ukrył się. Następnie użył zdobytych komórek Hashiramy i wszczepił je w swoje
rany.
- Żył nienawiścią do wioski oraz pobratymców, którzy się od
niego odwrócili. Pomagając Ci ich zamordować, zemścił się – Miała wrażenie jakby
była w tej historii, jakby stała i biernie niczym widz obserwowała toczący się
dramat. Ciarki przebiegły po jej plecach, to było straszne.
- Wszystko czy już możemy iść spać ?
- Czego chciał od ciebie dziś ? – Nagły skurcz mięśni,
przyśpieszenie bicia serca, brak możliwości oddechu. Wszystko to było
niewidoczne, zamaskowane pod postawą obojętności i tajemniczości. Nawet nie
zauważyła jak zaciskał zęby starając się wymyślić odpowiednią wymówkę.
- Chciał przekazać nowe informacje dotyczące Akatsuki oraz
poznać Ciebie, to było jego główny cel. Po tym jak zostałaś porwana nie mogąc
nic zrobić poprosiłem go, by pomógł mi cię odnaleźć. Nie powiedział mi że jesteś
w Konoha, ale to on wysłał mnie i Kisame na tamtą misje..
- To jemu powinnam podziękować? – Zaśmiała się wesoło, on
jednak nie był w humorze do śmiechu. Wiedział że wizyta swojego kuzyna nie była
przypadkowa ani towarzyska, a wiec co za tym idzie nie był ich sprzymierzeńcem.
- Itachi mogę Cię o coś zapytać? Mógłbyś zostawić
organizacje? Ukryć się gdzieś i normalnie żyć, może w jakiejś wiosce? Nawet w
Konoha, Tsunade by to załatwiła wrócilibyśmy do domu ! – Gadała nie mogąc się
opanować. W swoim chwilowym przypływie szczęścia nie dostrzegła jak jego serce
pęka na pół, każde jej słowo dotyczące nowego życia było dla niego kolejną
dziurą w sercu.
Płomień radości w jej oczach zgasł gdy ich spojrzenia się
skrzyżowały.
- Megami, nie mogę.
- Dlaczego?
- Gdzie bym się nie schował organizacja znajdzie mnie i
zabije, mnie i ciebie. Po za tym nawet jeśli jakimś cudem nam by się udało,
mieszkańcy wioski nie przyjmą mnie, będą się mnie bać nie znając prawdy o tamtej
nocy, dla takich jak my nasz dom jest tam gdzie nas nie ma tak jak sama
powiedziałaś.. – Kłamał, kłamał cały czas. Tak naprawdę nie chciał zaczynać
życia od nowa, bał się. Polubił nawet swoje obecne, po za tym miał plan do
wykonania, plan który wymyślił około ośmiu lat temu i kontynuował go nie
zważając na nic. Nie mógł się teraz wycofać, chodź kusiła go opcja nowego życia
i to przy jej boku.
Przejechał dłonią po chłodnym materiale jej bluzki, a następnie
po udzie, przybliżając swoje usta do jej szyi.
- Chodźmy spać, mam dość dziś wszystkiego – Zaśmiała się uroczo.
- Już tak szybko? Myślałam że może.. – Nie dał jej dokończyć
pchając na łóżko po czym przygniatając własnym ciężarem.
- Mówiłem Ci że jesteś piękna? Zawsze byłaś – Wielkie
rumieńce pojawiły się na jej policzkach, to pierwszy prawdziwy komplement jaki
od niego usłyszała. Jej ręce oplotły
jego szyje, a usta delikatnie złączyły się w jedno.
Szybko jej spodnie i bluzka wylądowały na podłodze, w duszy
śmiała się z niego po jego zachowaniu wnioskowała że nie miał nikogo. Pragną
jej całym sobą po tak długim rozstaniu i wszystkich kłótniach w końcu mogli być
razem, mogli leżeć obok siebie godzinami wpatrując się w soje oczy.
Jęknęła cicho gdy
jego język szybko pieścił jej piersi, dłonie za to nerwowo próbowały znaleźć
miejsce na jej ciele.
Wszedł w nią delikatnie taki sam był ruch jego bioder.
Zamknęła o czy oddając się rozkoszy tej chwil, chwili na którą oboje długo
czekali.
Opadł na poduszki z
głuchym hukiem z jeszcze nie równym oddechem. Uśmiechnęła się gdy zobaczyła
kropelkę potu spływającą po jego czole, wyglądał zniewalająco z potarganymi
włosami.
- Na co tak patrzysz?
- Na ciebie – Musnęła ustami jego policzek i szybko zniknęła
za drzwiami łazienki.
Prysznic był idealny po takim dniu, chodź czuła że nie jest
już aż tak zestresowana.
Oporządziła się szybko, by móc wrócić jak najszybciej w
objęcia jego silnych ramion.
- Itachi? – Wolno położyła się obok niego na łóżku, ale
chłopak nie ruszył się o milimetr. Odgarnęła jego włosy z czoła. Spał.
Mocno wtuliła się w jego plecy.
- Dobranoc – Zamknęła oczy czekając na wycieczkę do krainy
snów i marzeń, chodź jej marzenia właśnie się spełniły i leży tuż obok.
- Dobranoc Megami – Uśmiechnął się delikatnie tak że nie
widziała, jego dłoń jeszcze mocniej przyciągnęła ją do jego pleców.
Chwile później oboje spali wtuleni w siebie tak beztrosko.