"Na tym świecie są dwa typy kobiet. Te, które same o sobie decydują i te, które czekają, aż ktoś podejmie za nie decyzje. Postaraj się należeć do tej pierwszej grupy.."- Kimberley Freeman.
Rozdział XIV
Biegli kilka godzin. Kryjówka była niedaleko, wiedziała to po podsłuchaniu rozmowy Sasuke i Jugo. Megami starała się dorównywać im tępa, nie wiedziała czemu, ale zawsze gdy zmieniali kryjówkę musiała biec tuż obok Sasuke. Tym razem przybrał jeszcze szybsze tępo niż zawsze, a do tego jego obecność tak blisko- denerwowało ją to.
- Za trzy kilometry będziemy na miejscu- Rudowłosy zrównał się z Sasuke mierząc go swoim łagodnym spojrzeniem.
- Świętnie, przyśpieszmy tępa dla pewności- Jej czarne oczy zmierzyły go piorunującym spojrzeniem, nigdy nie lubiła biegać na szybkość. Nie miała jednak wyjścia i zrównała z nim tępo.
Drzwi skrzypnęły złowieszczo, a mężczyzna wszedł do środka. Podłoga wydawała dziwne dźwięki nadając tej wizycie demoniczny charakter. Chodź cała twarz zasłonięta była maską widać że nie był posłańcem dobrych wieści.
Podszedł do jednego z regałów i ostrożnie pociągnął za grubą książkę, tajne przejście otworzyło się. Widok, który zobaczył wcale go nie zdziwił, jego krewny siedzący na wielkim fotelu. Nie mógł pojąć jak przez nieobecność jednej dziewczyny stoczył się aż tak bardzo. Zdolny, potężny ninga, duma klanu Uchiha. Obecnie siedział paląc papierosa, jego cera z każdą jego wizytą stawała się blada niczym ściana, hebanowe włosy straciły swój blask stając się suche i matowe, Sharingan w jego oczach został zastąpiony szarymi, odległymi od świata, przepełnione bólem tęczówkami. Jego twarz stała się jeszcze bardziej tajemnicza, odległa i smutna niż kiedykolwiek widział.
- Masz jakieś wiadomości?- Prychnął z pogardą, przecież to on był jego szefem, a nie na odwrót. Jego pomoc w odnalezieniu dziewczyny była tylko zwykłą przysługą, chodź miał w tym swoje własne intencje.
- Dowiedziałem się że niedawno przebywali w byłej kryjówce Orochimaru, niedaleko Doliny Końca..
- Nie dawno to znaczy?
- Dziś rano jeszcze, niestety opuścili ją. Jednak mam przypuszczenia gdzie mogli się udać... - Itachi poderwał się z fotela tak szybko jak mógł zostawiając niedopałek w popielniczce. Postanowił ostudzić jego zapał, w końcu zbyt wczesna reakcja na te wiadomość mogłaby uniemożliwić odbicie dziewczyny.
- Uspokój się, pójście tam teraz nic nie zmieni. Sasuke zdoła ją wyprowadzić z kryjówki, a potem przepadną jak kamień w wodzie, rozumiesz? Wtedy cała nasza praca na nic.. Wiem że w każdej kryjówce są po trzy, cztery dni do tygodnia, a potem ją zmieniają. Możemy uderzyć za cztery dni, gdy tylko opuszczą kryjówkę i znajdą się na otwartym terenie, mamy większe szanse - Puścił jego ramię, a to co zobaczył przerosło jego oczekiwania. Oaza spokoju, cichy i tajemniczy dotąd Itachi, kalkulujący wszystko dookoła zimnym wzrokiem, rozważający plusy i minusy swojego działania stracił panowanie. Jego dłoń niczym błyskawica zatrzymała się na chłodnej ścianie, pokój zatrząsł się. Madara otworzył oczy ze zdziwienia, przemiana jaką zapoczątkowała w nim ta dziewczyna była niewyobrażalna.
- Cztery dni, za cztery dni będę tam. Tylko powiedz gdzie jest ta kryjówka?- Jego ostry wzrok padł na pomarańczową maskę rozmówcy.
- Uspokój się, wyślę tam Konan, Deidare, Hidana i Kakuzu. Poradzą sobie, a ty w tym czasie przygotuj się i może weź się za siebie, a już na pewno żuć palenie.. - Jego śmiech wypełnił pomieszczenie, ale Itachi'emu nie spodobał się żart. Rzucił mu krótkie spojrzenie i wrócił do swojego papierosa, Madara zignorował to wzruszając ramionami. Nie było go już w pomieszczeniu, a nawet w domu. Jego technika teleportacji może działać na długie dystanse.
- Trzymaj się Megami, już wkrótce się sobaczymy..
- Ta kryjówka jest gorsza od poprzedniej! - Gdy tylko dotarli na miejsce jak zawsze cała siedziba wypełniała się krzykami rudowłosej. Wszyscy posłali jej znudzone spojrzenia, ale ona nie miała zamiaru się zamknąć, a tylko jeszcze bardziej narzekała.
- Karin zajmij się wreszcie czymś pożytecznym, albo w końcu zrób coś dla ludzkości i zamknij się z łaski swojej!- Ulubionym zajęciem Siugetsu było jak zawsze denerwowanie kobiety, Megami musiała przyznać przed samą sobą że lubiła widzieć wkurzoną minę Karin, a no i od czasu do czasu to było całkiem zabawne.
- Sasuke-kun! Widzisz jak on mnie traktuje?! Powiedz mu coś w końcu!- Przez cały czas była ta sama historia. Karin wkurzała wszystkich, Siugetsu jej docinał, a ona chodziła się żalić Sasuke. Meg widziała to obojętne spojrzenie karookiego w jej stronę, ale świadomość że od czasu do czasu uprawiają seks razem bolał ją.
- Karin to twój problem, ja mam swoje sprawy. Nie przeszkadzajcie mi.. - Nawet nie zaszczycił ich swoim spojrzeniem, minął ich udając się do wyjścia. Ta bezczelność w nim ją odrzucała, ale była w nim cząstka, która ją przyciągała. Sama nie wiedział dlaczego i co to było. Po prostu podawał się temu.
- Pójdę do swojego pokoju- Szepnęła jak zwykle dość nieśmiało, myślała nad tym że skoro ich zna to raczej nie powinna czuć się w ich towarzystwie tak dziwnie, ale potem stwierdziła że może to jest naturalne i przestała o tym myśleć. Siugetsu pomachał jej na pożegnanie razem z Jugo, słyszała jeszcze jakieś szepty pod nosem Karin. Wyszła zostawiając ich samych udając się ciemnym korytarzem do swojego wybawienia i oazy spokoju.
Drzwi otworzyły się gwałtownie. Odruchowo odwróciła się w ich stronę, jej mina nie wyrażała zachwytu. Stał w nich Sasuke, jego spojrzenie przerażało ją. Było przepełnione nienawiścią i gniewem, nie wiedziała czemu, ale czuła że te uczucia są skierowane w jej stronę. Przekręciła się na łóżku, prawie stykając się ze ścianą. Modliła się, by nie miał ochoty na seks, nie lubiła tego z nim robić, ale nie miała wyjścia.
- Idziemy spać..- Zdziwiło ją to że poszedł do łazienki, słyszała jak odkręca prysznic. Cieszyła się chodź nie była to jego normalna reakcja. Przymknęła oczy, zmiana kryjówek męczyła ją. Nie lubiła uciekać, a tym razem nawet nie wiedziała przed kim ucieka. Czuła niepokój jaki wypełniał jej ciało oraz narastające podniecenie coś było blisko, starała się zrozumieć co, ale bezskutecznie. Zasnęła.
- Dawaj, podnoś się to nie jest odpoczynek!- Rękawem bluzki starła strużkę krwi cieknącą z jej ust. Uderzenia Sasuke były mocne i jak najbardziej prawdziwe. To nie był trening, tylko walka. Starała mu się dorównywać prędkością oraz atakami, ale za każdym razem była krok za nim. On ją atakował, a ona w ostatnim momencie robiła unik, ciachała wyprowadzić cios, jednak on był już za jej plecami kopiąc w nie z całej siły.
Stanęła na chwiejnych nogach podtrzymując się ściany, mierzyła go wzrokiem stając się rozszyfrować technikę jego walki. Zniknął z jej pola widzenia, po mimo lekkiej paniki starała się skupić. Zamknęła oczy, to była jej ostatnia szansa. Znikąd pojawił się przed nią, a w ręku błyszczała mu katana. Całą chakre jaka jej została skumulowała w swojej pięści, czekała, czekała, czekała. Zamknęła oczy.
Głośny huk i lekkie trzęsienie sali, sporo dymu i zerowa widoczność. Nie poczuła na sobie ciosu. Może już nie żyła?
Zabawne pamiętała że kiedyś już zadawała sobie to pytanie. Nogi ugięły się, miała nad nimi władzę, a więc dalej była wśród żywych. Przestraszona podniosła powoli powieki, zdziwiła się widząc zamęt na sali. W głębi jej serca skakała jak szalona ze szczęścia. Karooki leżał na ziemi tuż pod samą ścianą na drugim końcu sali, jego mina nie świadczyła o niczym dobrym. Podniósł się otrzepując spodnie, dostrzegła jak wypluł z ust krew. Chciała okazać swój triumf wobec mężczyzny, ale jego wzrok i postawa wobec względem jej osoby stanowczo jej odradzała. Minął ją bez słowa mrucząc jedynie coś pod nosem, chciała żeby ją pochwalił, przytulił, ale wszyscy wiedzieli że Sasuke nie zrobi czegoś takiego. Zasmuciła się, starała się mu zaimponować jak mogła, ale on ją tylko wykorzystał. Nie mogła nic na to poradzić. Usiadła na środku sali podkulając pod siebie nogi, dopiero teraz dostrzegła że ich walka byłą obserwowana.
- Czego chcesz Siugetsu?- Warknęła odwracając wzrok, gdy tylko seledynowłosy usiał obok niej.
- Dlaczego wyżywasz się na mnie? Nic Ci nie zrobiłem..- Zaśmiała się. Ten koleś jako jedyny był wstanie ją rozbawić kilkoma słowami, dzięki niemu znosił atmosferę w Hebi.
- Gomen- Delikatnie stuknęła go w ramie, a on w odpowiedzi posłał jej ciepły uśmiech.
- Widzę że Sasuke Cię nie oszczędza, w sumie szkoda że Cię tak traktuje, jesteś całkiem fajna - Uśmiechnęła się smutno, miło było usłyszeć takie słowa. Spojrzała na niego z zamyśleniem, miała dziwne wrażenie że po mimo zapewnień jej towarzyszy zna go krótko, a jednak lubi.
- Kidy się poznaliśmy Siugetsu?- Przez twarz mężczyzny przebiegł stres i zwątpienie, trwało to tylko ułamek sekundy. Megami jednak zawsze umiała dostrzec i rozróżnić stany na twarzy człowieka, a więc nie umknęło to jej uwadze.
- Wtedy kiedy dołączyłaś do Hebi, nie pamiętasz?- Rekinie zęby zabłysnęły w uśmiechu, ale nie udało mu się jej kupić.
- Opowiesz mi? Przez ten wypadek nie bardzo pamiętam..- Uśmiechnęła się najładniej jak umiała, ale chłopak szybko sprzedał jej marną wymówkę. Chciał wstać, ale była pierwsza. Nie miała pojęcia czemu, uderzyła go w tył głowy, a on padł nieprzytomny. Spanikowana rozejrzała się dookoła. Złapała go za nogi ciągnąc w tył sali, tam gdzie było ciemno. Przyłożyła rękę do jego głowy i rozpoczęła swoją technikę, jej serce biło tak szybko że mózg ledwo przyjmował obrazy jakie zobaczyła.