" Kocham życie, przyjacielu, i nawet wtedy, kiedy zraniło mnie tak bardzo, że przez krótką chwile zapragnęłam umrzeć, nawet wtedy nie popełniłam zdrady." - H. Poświatowska
Rozdział IX
Wieczór przychodził wolno w sumie
było lato, a więc to nic dziwnego. Musiała być północ ponieważ gwiazdy już
jakiś czas dekorowały granatowe sklepienie, coraz więcej napływających z
zachodu chmur przysłaniało ten widok. Księżyc subtelnie zaglądał do jej
sypialni przez niewielką szczelinę zasłon padając prosto na jej twarz.
Zaciągnęła się rześkim powietrzem, które wpadało do pokoju przez otwarte na
rozcież okno.
Za około pół godziny powinna być
kolejna letnia burza. Śmieszne ich region w porze ciepłej nawiedzało wiele burz
i chodź mieszkańcy byli do nich przyzwyczajeni zawsze znaleźli się tacy, którzy
się ich panicznie bali. Ona jednak do nich nie należała od dziecka lubiła
podziwiać niszczycielską moc pioruna może to dla tego że był jedną z natury jej
chakry, a może dla tego że kapanie deszczu oraz grzmoty co jakiś czas działałby
na nią bardzo uspokajająco.
Zamknęła książkę i odłożyła notatki na bok. W
końcu przebrnęła przez trzynaście stron schematycznych rysunków, musiała się
sporo namęczyć by odczytać nie wyraźne zapiski oraz obrazki które od czasu do
czasu były skończone cienkimi, przerywanymi liniami z powodu końca tuszu w
piórze. W ten sposób zleciał jej drugi dzień samotności w którym nie zmrużyła
oka na sekundę.
Zerknęła na zegarek, który
wskazywał pięć po północy. Poczuła
skurcz w żołądku od razu chwyciła książkę zbiegając schodami w dół prosto do biblioteki. W tym momencie usłyszała
pierwszy grzmot pioruna i odgłosy ulewnego deszczu. Złapała za wielką książkę
otwierając tajne przejście. Odłożenie księgi na swoje miejsce zajęło jej w
przypływie adrenaliny mniej niż trzy minuty. Zdyszana zatrząsnęła regał
wchodząc z tajemnego gabinetu, ruszyła do kuchni.
Stanęła przy włączniku prądu klikając kilka
razy, burza musiała wysadzić korki. Świetnie, musiała czekać na powrót Uchihy,
by odzyskać prąd, bo przecież nie był łaskawy powiedzieć gdzie są takie rzeczy
w tym ogromnym domu. Zrezygnowana opadła na kanapę w Saonie chcąc poukładać
sobie informacje które dało jej się zgromadzić. Jednak brak snu od czterdziestu
czterech godzin nie sprzyjał myśleniu, ale wygodne oparcie kanapy sprzyjało
snu. Jej powieki były tak ciężkie że postanowiła z nimi nie walczyć, zamknęła
oczy układając się wygodnie na kanapie. Nawet grzmoty burzy nie były w stanie
jej przeszkodzić, a wręcz przeciwnie szum drzew i krople deszczu nuciły
przepiękną kołysankę.
Unosiła się nad ziemią, latała niczym ptak. To
było cudowne uczucie. Rozłożyła szerzej ręce by móc nimi machać tak żeby
utrzymać się w powietrzu, zaśmiała się wesoło to było niesamowite. Była tak
wolna, tak niezależna.
Nagle latanie przestało jej
sprawiać radość. Przecież nigdy coś takiego jej się nie śniło skąd wiec nagle
teraz taki sen? Ktoś nią musiał na pewno nieść.
Otworzyła delikatnie zaspane oczy, jej obawy
nie potwierdziły się. Przymknęła je zaciągając się zapachem męskich perfum.
Stabilny rytm jego serca był lepszą kołyską niż co kol wiek innego, na jej
czoło spadła kropelka wody. Musiał dopiero wrócić i znaleźć ją śpiącą. Czuła że
gdy pokonali schody mężczyzna skręcił w lewo, nie miał zamiaru odnosić ją do
jej sypialni. Chciała się uśmiechnąć, ale nie chciała zdradzać że ją obudził.
Poczuła pod sobą miękki materac
oraz poduszkę przesiąkniętą jego zapachem.
Jego zwinę, chłodnę dłonie
sprawnie rozpięły jej koszulę oraz
rozporek jej dżinsów cicho zdejmując je. Poczuła jak rozpina jej stanik, nie
protestowała nie miała po co. Poczuła jak okrywa ją czymś ciepłym, na pewno
kołdrą. Dźwięk zamykanych drzwi od łazienki i wody pod prysznicem pozwolił jej
otworzyć powieki, by upewnić się czy jest bezpieczna.
Ulżyło jej gdy potwierdziły się
przypuszczenia odnośnie pomieszczenia w jakim się znajdowała. Spojrzała na okno
przez które do środka wpadał nikły blask księżyca, w tym momencie błysk
przeciął niebo. Mimowolnie uśmiechała się kochała te niszczycielska moc prądu.
Leżała chwile podziwiając burzę gdy dźwięk
lanej wody pod prysznicem ustał, a chwile później usłyszała przekręcający się
zamek. Szybko zamknęła oczy udając że śpi.
- Wiem że nie śpisz.. – Poczuła
jak kładzie się obok niej, przyciągną ją do siebie, jego jeszcze mokre włosy
połaskotały jej policzek. Gorący pocałunek na jej szyi.
Otworzyła oczy patrząc na niego
chłodno, tak samo jak on na nią.
- Dlaczego to robisz ? – Serce
zabiło mu szybciej. Właściwie sam nie wiedział dla czego, znaczy wiedział, ale
co by to zmieniło gdyby jej powiedział. Naraziłby ją na niebezpieczeństwo, a
tego nie chciał i tak była w sporym niebezpieczeństwie.
- A ty? Dlaczego się zgadzasz? –
Szukała odpowiedniej odpowiedzi, ale nie umiała znaleźć. Spuściła wzrok nie
chciała kontynuować tego tematu, on chyba też nie. Odwróciła się do niego
tyłem, sam widok go tak blisko niej, a jednocześnie tak daleko bolał za bardzo.
Jego dłonie musnęły jej bok, by po chwili przytulić blisko siebie. Byli
idealnie dopasowani jej plecy złączone z jego klatką piersiową, nogi zgięte w
kolanach opierające się o siebie nawzajem, jej twarz wtulona w poduszkę i jego
w jej miękkich włosach. Pojedyńcza łza spływająca z pod jej powieki oraz jego
oczy za mgłą rozpaczy. Atmosfera w tym pokoju była ciężka, byli tak blisko i
tak daleko jednocześnie. On nie chciał mieszać jej życia swoją osobą jeszcze
bardziej niż to zrobił, a ona pragnęła zapomnieć na co skutecznie jej nie
pozwalał. Zacisnęła mocno pięści odwracając się do niego przodem patrząc w jego
kare tęczówki.
- Czy ostatnie noce ze mną
znaczyły dla ciebie cokolwiek, czy była to zwykła odskocznia od rzeczywistości
? – Nie spodziewał się aż tak otwartego pytania, ale błysk w jej oku wyraźnie
podpowiadał mu że żądała odpowiedzi na to pytanie. Znała go na tyle, by poznać
gdy kłamie. Nie zasługiwała na takie traktowanie, nie zasługiwała na taką
miłość. On nie zasługiwał na nią.
- Mógłbym zapytać o to samo, ale
po co.. Przepraszam, poniosły mnie emocje wtedy. Dawno nie miałem czasu ani
kogoś na złagodzenie napięcia, przepraszam jeśli czujesz się wykorzystana.. Nie
wiem co mnie wtedy napadło – Jej serce pękło i to dosłownie. Wtedy gdy
powiedział Kisame że jej nie kocha mógł kłamać z różnych powodów, ale teraz gdy
byli sami po co miałby skłamać? Nie kochał jej to był fakt, Sasuke miał racje.
Brunet tylko chciał ją wykorzystać do swoich celów po Tylku latach wiernej
przyjaźni chciał ją wykorzystać. Zobaczyła przed oczami wielki szklany ekran z
jej wspomnieniami, z całym dotychczasowym życiem w jednej chwili pękł, a szkło
pokaleczyło jej ciało. Czułą się samotna, pusta, zdradzona i wykorzystana. Znów
ją upokorzył, tylko tym razem nie wybaczalnie.
- Rozumiem.. – Szepnęła odwracając
się znów do niego plecami. Chciała zostać sama z daleka od niego, ale nie mogła
ponieważ podejrzewałby ją o to że te słowa ją zabolały. Nie chciała mu w takim
przypadku mówić co do niego czuje, już nigdy nie chciała go oglądać.
Spojrzał na nią smutnym wzrokiem. Czuł się
okropnie, musiał wykonać misje zleconą przez Sasuke. Żal mu było tej ładnej
dziewczyny, chodź z drugiej strony z miła chęcią, by się z nią zabawił. Jej
ciało było idealne, ona cała była idealna. Jednak dużo opanowania wymagało od
niego zdjęcie jej stanika, bo o mal co nie rzucił się na nią. Jednak Liderek
zabronił, prawda była taka że doskonale wiedział że Sasuke chce mieć ją dla siebie,
zastanawiało go tylko czy to przez to że chciał pokazać bratu że on też może
zdobyć to co on czy z własnych ambicji? Jedno wiedział na pewno że ta
dziewczyna kochała Itachi’ego Uchihe ponad swoje życie, a on w tym momencie
zamieniając się w niego zniszczył wszystko między nimi, wypalając całe uczucie
którym go obdarzyła. Czy powinien byś z siebie dumny czy czuć się gorzej niż
najgorszy złoczyńca? Nie obchodziło go to ważne ze szef będzie zadowolony.
Brawo Siugetsu. Triumfalny śmiech rozniósł się w jego głowie.
Ranek nadszedł szybko. Obudziła
się w swoim pokoju, w nocy gdy karooki usną wymknęła się do swojego pokoju. Nie
chciała spędzić tej nocy przy nim, po powrocie do siebie nie płakała. Nie było
jej żal w końcu usłyszała prosto w oczy czym dla niego była. Darmową rozrywką z
której skorzystał, bo była pod ręką. Powinna płakać w końcu odrzucił jej
miłość, ale ona go znienawidziła. Wiedziała teraz że podjęła złą decyzję,
powinna iść z Sasuke, zdradzić go tak jak on zdradził ją. Zaufała mordercy i co
jej po tym?
Na szczęście przypomniała sobie to
co powiedział jej Sasuke kiedy widzieli się ostatni raz przed jego wyjściem.
- Jeśli z jakiegoś powodu postanowisz zmienić
zdanie ktoś ode mnie zawsze w południe będzie czekał kilometr od posiadłości –
Uśmiechną się zachęcająco, ale ona była nie ugięta. Nie miała zamiaru iść z nim
gdzie ktokolwiek.
- Dzięki myślę że nie będzie to
potrzebne – Zignorowała go patrząc przez duże szklane okno na ogród.
- Przemyśl to moja oferta będzie
aktualna jeszcze przez trzy dni od dziś, a więc dobrze się namyśl – Prychnęła
pogardliwie, a on wyszedł zostawiając ją samą.
Była dziesiąta dwadzieścia, a więc miała sporo
czasu by się spakować. Nie chciała tracić czasu wiec od razu zgromadziła
najpotrzebniejsze jej rzeczy, zapomniała że jej szczotka została w kuchnie więc
rzuciła torbę na łóżko i zbiegła po schodach na dół
Na kuchennym blacie leżała fioletowa szczotka
do włosów, którą od razu chwyciła i już miała znów pobiec na górę gdy drzwi się
otworzyły. Z mordem w oczach odwróciła się w tył, jednak gdy dostrzegła postaci
stojące w progu jej kolana ugięły się, a w gardle zrobiło się sucho.
To nie było możliwe, to na pewno
jakieś kłamstwo, ale czyje?
Z tego co wiem, zamówiłaś u nas szablon i został on wykonany. Link do pobrania wygasł, ale teraz możesz pobrać szablon tutaj: http://ejkonke.deviantart.com/art/Szablon-dla-Kanashii-Ichimonji-401726377
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://ministerstwo-szablonow.blogspot.com/