Witam kochani, może kilka słów wstępu. Przepraszam za moją długą nieobecność, ale niestety miałam kilka problemów w szkole, a do tego popsuł mi się komputer. Krótko mówiąc nie miałam czasu na nic, a przez to zapomniałam o blogu. Szczerze mówiąc zastanawiałam się czy go nie zawiesić lub skasować, ale doszło do mnie, że jestem za mocno zżyta z historią Megami. Oczywiście nie chciałam również sprawić zawodu moim czytelnikom, sama wiem jakie to wkurzając jak się czyta bloga którego historia jest niedokończona.
Jeszcze raz przepraszam i zapraszam na kolejną notkę. Miłego czytania!
***
"Nadzieja bierze mnie w ramiona i trzyma w swoich objęciach, ociera mi łzy i mówi, że dziś, jutro, za dwa dni wszystko będzie dobrze, a ja jestem na tyle szalony, że ośmielam się w to wierzyć"- Tahereh Mafi
Rozdział XVIII
Noc wemknęła się do wioski niepostrzeżenie, a oni razem z nią.
Ciemne, matowe niebo zasłonięte chmurami oraz wielki księżyc oślepiający swym blaskiem. Dumny i wyniosły ze względu na ostatnią swoją fazę. Granatowa kurtyna przysłoniła wszystko, cała wioska już spała niespokojnym snem ponieważ nie było żadnych informacji na temat Akatsuki. Ci, którzy wracali twierdzili, że rozpłynęli się we mglę, która spowiła okolice dookoła wioski. Tsunade kierowana swoimi przeczuciami oraz przyparta do muru przez starszyznę nie poddawała się każąc kontynuować poszukiwania zbiegów.
Megami zmęczona całym zamieszaniem przyłożyła głowę do poduszki, a jej miękkość od razu przeniosła ją w krainę Morfeusza. Beztrosko i błogo wylegiwała się w łóżku śniąc o nierealnych rzeczach, nieświadoma, że jest obserwowana.
Siedział na parapecie tuż nad nią podziwiając jej piękne ciało otoczone jej księżycową poświatą. On jak cień, nieuchwytny, zabójczy, skąpany w mroku. Ona piękna oraz delikatna niczym anioł. Kompletne przeciwieństwa.
Uśmiech na jego twarzy spowodowany jej widokiem był pierwszym szczerym od dawna, tak naprawdę był pierwszy od ich ostatniego spotkania.
- Napatrzyłeś się już? To bierz ją i idziemy Itachi i tak będzie trudno, bo w lesie jest z pięć oddziałów ANBU...
- Wiem Kisame. Użyjemy techniki teleportacji i przeniesiemy się do naszej kryjówki, stój na czatach - Niebiesko skóry bez słowa protestu wycofał się pozwalając partnerowi na kontynuowanie jego planu.
Karo włosy ostrożnie przesiadł się na łóżko obok dziewczyny, jego dłoń lekko odgarnęła jej włosy. Zmarszczyła nos przez sen, ale nie obudziła się, a bynajmniej nie od razu. Po chwili jej powieki zaczęły drgać aż w końcu otworzyły się. Zaspanym wzrokiem spojrzała na niego lekko się uśmiechając, ale gdy obraz wyostrzył się, a ona uświadomiła sobie, że nie śpi poderwała się szybko w górę przylegając ciasno do ściany.
- Jak ty się tu dostałeś?! Szukają Cię, was! - Przerażona patrzyła na jego bladą twarz, na oczy przepełnione szczęściem i obawą. Poczuła olbrzymi ból głowy, czuła jak wspomnienia starają się przebić przez barierę, która je blokuje, ale są zbyt słabe. Jęknęła łapiąc się za głowę. Dostrzegła jego panikę kiedy przymykała oczy, ale nie okazywał tego zbytnio.
- Pośpiesz się musimy stąd uciekać! - Nerwowo rozejrzał się po pokoju starając się znaleźć drogę ucieczki, chodź dobrze wiedział, że jej nie było.
Spojrzała w jego oczy. Poczuła błogi spokój, równowagę jakiej jej brakowało. To było coś, co wypełniłoby puste dni w wiosce i zapomnieć chwilę gdy na swoim delikatnym ciele czuła zimne i nieczułe dłonie Sasuke.
Czarna otchłań jego oczu hipnotyzowała i sprawiła, że czuła coś czego nie doświadczyła w swoim życiu, nawet tlen, którym oddychała zmienił smak. Patrzył na nią wyczekująco z narastającą niepewnością, ona jednak patrzyła wzrokiem nie dającym się w żaden sposób zdefiniować. Nie mógł dłużej czekać.
Zanim kopnęła jego dłoń on wbił w jej udo strzykawkę z przezroczystą cieczą, poczuła palący ból w miejscu ukłucia. Chciała krzyczeć, ale zatkał jej usta. Poczuła jak robi jej się nie dobrze, helikopter, który ma się po całej nocy picia kładąc się nad ranem spać. Zamiast jednak odruchów wymiotnych jej mięśnie stały się luźne , a ona traciła świadomość.
W mroku nocy dostrzegła jego przepraszający wzrok, potem czuła ciężkie powieki oraz jego dłonie zaciskające się w zgięciu jej kolan oraz na barkach. Jej luźna ręka bez mocy opadła w dół gdy podnosił ją z łóżka. Nie czekał, tuż obok niego pojawił się Kisame patrzący z zadowoleniem i ze smutkiem na postać dziewczyny.
- Kisame wykonaj technikę i przenieś nas, ANBU już tu jest.. - Kilka szybkich pieczęci wykonanych dużymi, bladoniebieskimi dłońmi mężczyzny oraz kilku innych wchodzących do pokoju w tym samym momencie. Rzut kunaiem, który zatrzymał się mocno wbijając w ścianę.
Technika mężczyzn była szybsza niż atak tajnej jednostki Konohy, razem z blond włosom byli już na polanie przed kolejną kryjówką.
Ciche kroki rozchodzące się po pustym domu skrytym głęboko w lesie, nie liczni wiedzieli o jego istnieniu, a właściwie dwanaście osób. Wejście było dobrze zamaskowane za wielkim głazem, małe, wąskie przejście i drewniane drzwi otwierające przepiękny dom wyryty w skale.
Schody pod każdym jego krokiem skrzypiały głośno i złowieszczo, chwile później kolejne kroki jego towarzysza. Otwieranie kolejnych drzwi oraz wielka sypialnia, taka sama w jakiej wcześniej mieszkała.
Ostrożnie położył ją na łóżku, jej blada twarz zaniepokoiła go. Czuł jak wraca do niego odpowiedzialna strona jaką w nim wzbudziła gdy znów pojawiła się w jego życiu. Nakrył ją kocem, który leżał gdzieś w rogu łóżka po czym dołączył do rybowatego, który stał na balkonie w mroku nocy.
- Co teraz? - Spojrzał na karookiego krytycznym wzrokiem gdy z kieszeni płaszcza wyjął paczkę papierosów, chwile później dym wydychany z jego płuc wypełnił przestrzeń między nimi. Oboje zaciągnęli się gorzkim zapachem tytoniu.
- Złożymy raport Liderowi, że Kubiego nie było w wiosce- Wiedział, że nie chodziło mu o to ale nie miał ochoty o tym mówić. Kisame jednak tym razem nie dał za wygraną.
- Chodzi o Megami, ona Cię nie pamięta. Skąd więc pewność, że będzie dalej Cię kochać?- To pytanie było jego piętom Achillesa, tabu panującym między nimi. Kisame chodź nigdy nie bał się swojego partnera wiedząc jaką posiada siłę, pierwszy raz od ich długiej znajomości poczuł się niepewnie. Spojrzenie Uchihy pierwszy raz aż tak zmroziło mu krew w żyłach. Wiedział jednak, że to pytanie trzeba było mu w końcu zadać nie zważając na konsekwencje oraz jego temperament.
- To już mój interes, a tobie nic do tego- Chłód w jego głosie był porównywalny do chłodu jaki panował tego wieczora. Kolejna chmura dymu z pociągnięcia papierosa zakryła rozmówce rybowatego. Zacisnął zęby, wbrew pozorom to była również jego sprawa. Odkąd Megami się pojawiła Kisame zaczął postrzegać ją jak młodszą siostrę, którą zawsze chciał mieć gdyby był normalnym człowiekiem.
- Mylisz się. Ona stała się też ważna dla mnie i nie mam zamiaru patrzeć jak się na niej wyżywasz jeśli coś pójdzie nie po twojej myśli Itachi- Mierzyli się spojrzeniami, a atmosfera między nimi robiła się coraz bardziej napięta. Kisame pamiętał taką sytuacje tylko raz, wtedy gdy się poznali. Myślał, że Itachi jest słabym dzieciakiem, który będzie mu tylko ciążył w misjach lecz gdy zobaczył go podczas używania swojego mangekoiu scharingan zmienił o nim zdanie, a nawet obdarzył go wielkim szacunkiem i zaczął liczyć się z jego zdaniem w każdej kwestii.
- Grozisz mi?- Itachi zgasił papierosa na skale po czym wyrzucił go w dół. Kisame napiął mięśnie prostując się niczym struna, stał się teraz dwa razy większy od Uchihy, ale wiedział, że jeszcze trochę i mogłoby się zrobić niebezpiecznie dla obojga z nich.
- Ostrzegam Cię tylko Itachi - Odwrócił się szybko znikając z pola widzenia bruneta.
Jego wzrok powędrował w stronę lasu tak cichego i spokojnego. Przymknął oczy czując podmuch chłodnego wiatru, który ostudził jego zapędy. Wiedział, że on miał rację, a jego złość była tylko potwierdzeniem, że jest to najgorsza obawa w obecnej chwili. Westchnął ciężko otwierając powieki i rzucając krótkie spojrzenie postaci leżącej pod kocem.
Zastanawiał się co teraz myśli i czy coś czuje, a najbardziej zastanawiało go to jak zareaguje gdy się obudzi.
Chciał spędzić przy niej tę noc czuwając czy nie będzie miała koszmarów lub czy nie obudzi się za chwilę, ale wiedział, że środek nasenny będzie działał do rana. To jeszcze nie była ta pora.
Odgarnął jej kosmyk włosów spadający na czoło zachwycając się jej osobą po czym wyszedł zamykając za sobą drzwi i udając się samemu na zasłużony spoczynek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz