"Tak spędzam dni. Nie nastąpiło żadne przeobrażenie. To, za czym tęsknię, cokolwiek to jest, nie nadchodzi.." - Charles Dickens.
Rozdział XVI
Czuła jak pustaka wypełnia każdy kawałek jej ciała, tępym wzrokiem patrzyła na kanapki stojące na szafce nocnej. Kakashii postanowił zostać u niej przez parę dni, ale jego obecność wcale jej nie pocieszała. Czuła się jak mgła, kompletnie niewidzialna.
Do samego południa siedziała w swoim pokoju, kilka razy rozmawiała z siwowłosym, który zaglądał do niej od czasu do czasu. Nie miała pojęcia co może robić w tej wiosce, nie miała tu nic co, by ją trzymało. Niby była w domu, ale czuła że tak na prawdę to nie dom w którym chciała być.
Tak, mały, kamienny domek na przedmieściach wioski w którym dorastała bez jej rodziców, przyjaciół był tylko zwykłymi ścianami kryjącymi w sobie piękne wspomnienia.
Kropla łez spłynęła po jej policzku, tak chciała wiedzieć jakie były jej wspomnienia.
Obiad wydawała się zbędny, po mimo tego, że czuła głód nie chciała patrzeć na jedzenie. Na jej szczęście siwowłosy mężczyzna od razu zgodził się gdy tylko poprosiła o krótki trening na polanie niedaleko murów wioski. Droga nie zajęła im wiele i minęła w całkowitej ciszy.
- Megami skup się.. - Kakashii jęknął widząc jak blondynka nieudolnie próbuje odebrać mu dwa, brzęczące dzwoneczki przypięte do paska. Skupiała się na wszystkim tylko nie na przeciwniku i swoim celu. Musiał jednak przyznać że przez te dwa lata jej umiejętności znacznie wzrosły, gdyby nie brak koncentracji musiałby walczyć z nią na poważnie.
- Próbuję, ale nie mogę.. - Nóż, który trzymała w dłoni bezgłośnie wylądował na trawie, a ona zaraz za nim. Podkuliła nogi chowając w nich twarz. Pokazała że jest słaba, nie skupiła się na walce. Łzy spłynęły po jej bladych policzkach, całe ciało zaczęło drżeć, a z nieba spadły pierwsze krople deszczu.
Siwowłosy spojrzał na nią z żalem, domyślał się co teraz czuła. Została sama bez rodziny, jej przyjaciele niewiedza nawet, że wróciła, a ona sama nie pamiętała swojej przeszłości. Jej położenie w tej chwili było najgorszym z możliwych. Westchnął ciężko.
Poczuła przyjemne ciepło na swoich ramionach, zerknęła w górę tak, by nie dostrzegł jej łez. Kakashii stał nad nią otulając swoją bluzą, była mu wdzięczna, ale nie miała ochoty z nim rozmawiać jej duma właśnie wykrwawiała się bez ratunku. Szepnęła ciche "dziękuje", a on w odpowiedzi wyciągnął do niej rękę, pomagając wstać.
Przez jej plecy przebiegły ciarki. Niespodziewanie wielki piorun uderzył w polane, bez słowa podjęli decyzję o powrocie. W taką pogodę nie mogło stać się nic dobrego, mogli ją tylko przeczekać w suchym i ciepłym domu przy herbacie i kominku.
- Megami jutro chce z tobą rozmawiać Pani Tsunade, chce przedstawić Ci wyniki twoich badań. Jutro dowiemy się na ile poważna jest twoja amnezja - Blond włosa skinęła głową popijając kolejny łyk herbaty, rozkoszowała się przyjemnym ciepłem bijącym od kominka. Z zachwytem podziwiała tańczący w nim ogień, który przybierał różne kształty wypluwając w górę swoje wesołe iskierki. Zastanawiała się gdzie w tej chwili jest Sasuke i czy przyjdzie po nią wkrótce, nad tym jak ma niby odnaleźć tego całego Itachi'ego i jak już to zrobi co ma mu niby powiedzieć?
Była pełna obaw tego wieczora, tak jak poprzedniego i każdego innego.
- Kakashii-sensei czy wiesz coś o mojej przeszłości? Znaczy jak byłam jeszcze w wiosce, za nim... za nim, zniknęłam? - Przełknęła głośno ślinę z trudem wypowiadając pytanie. Z jednej strony chciała dowiedzieć się o swojej przeszłości, ale z drugiej chyba bała się ją poznać.
Zaśmiała się w myślach, w sumie to normalne, ludzie boją się wszystkiego czego nie znają.
- Pamiętam jak byłaś jeszcze małą dziewczynką, rodzice wysłali cię do akademii byś stała się ninga. Nie chciałaś wejść do szkoły pierwszego dnia, siedziałaś i płakałaś na schodach, aż nie przyszedł Sasuke Uchiha ze swoim bratem Itachim. To właśnie Itachi tamtego dnia przekonał cię do podjęcia nauki, byłaś bardzo zdolną uczennicą, chodź musiałaś uczyć się więcej od innych - Widać że były to zabawne lata jej życia po minie mężczyzny, ale ją bardziej zainteresowała wzmianka o czarnowłosych braciach.
Machnęła ręką dając mu znak, by kontynuował swoją opowieść.
- Dużo czasu po akademii spędzałaś właśnie z nimi, miałaś przez to dużo problemów z rówieśniczkami ponieważ każda dziewczyna zazdrościła Ci bliskiej znajomości z Sasuke. W sumie cała wasza trójka zachowywała się jak rodzeństwo, Itachi często przeganiał twoje dręczycielki. Po jego odejściu pocieszałaś załamanego Sasuke..
- Jak to po odejściu Itachi'ego? Nie ma go już w wiosce? - W jej glosie słychać było panikę, ta informacja ją zaszokowała. Miała nadzieje że starszy Uchiha nadal gdzieś tu jest i zacznie go szukać, ale jak widać nie będzie łatwe odnalezienie go skoro przebywa po za murami wioski.
- Siedem lat temu Itachi zabił cały swój klan, wymordował wszystkich po za Sasuke, a potem uciekł. Niedawno ANBU dowiedziało się że należy do organizacji morderców zwanej "Akatsuki" - Jego twarz spoważniała, a jej coś zaświtało w głowie.
- Czarne płaszcze z krwisto, czerwonymi chmurkami, tak? - Zdziwienie na twarzy Kakashi'ego nie wróżyło nic dobrego, w sumie sama nie wie skąd mogła to wiedzieć.
Przydatną informacją było to że teraz wiedziała za co Sasuke tak nienawidzi swojego brata że pragnie jego śmierci.
- Skąd to wiesz? - Nie mogła powiedzieć prawdy ponieważ nie znała wartości tych informacji, nie chciała powiedzieć czegoś co oni mogą wykorzystać nie wiedząc na ile jest to użyteczne w jej sprawie.
- Sasuke coś mi wspomniał, przepraszam Kakashi-san, ale jestem zmęczona chcę udać się na spoczynek - Dopiła szybko swoją herbatę i wyplątując się z koca ruszyła do swojej sypialni, czuła jednak na sobie uważny wzrok, który bacznie ją obserwował do póki nie zniknęła z jego pola widzenia.
Po długiej kąpieli podczas, której starała sobie przypomnieć nadludzkim wysiłkiem chodź skrawek swoich wspomnień, niestety nieskutecznie, wślizgnęła się pod kołdrę. Łóżko po całych dniach wypełnionych melancholią i smutkiem wabiło ją tak mocno jak mityczne syreny żeglarzy na morzu.
Nie mogła dłużej walczyć z ciężkimi powiekami oraz mięśniami krzyczącymi i błagającymi o długi i spokojny sen tej nocy. Mrugnęła kilka razy powiekami, by zamknąć je na kolejną noc i otworzyć dopiero o poranku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz