Rozdział VII
Postanowiła dowiedzieć się czegoś więcej
wiedziała że w domu kryje się odpowiedź na jej pytania, a nieobecność
Itachi’ego była tym czego potrzebowała.
Poranek był chłodny i melancholijny. Niektóre
z promieni słonecznych były na tyle silne, by przebić się przez warstwę
kłębiących się siwych chmur. Nawet paki straciły ochotę na swoje radosne
śpiewy.
Zjadła śniadanie, była tego dnia strasznie
roztrzepana. Wstała przed wschodem i nie miała pomysłu na wykorzystanie tego
dnia więc od razu postanowiła poszukać odpowiedzi na swoje pytania.
Poruszała się cicho po domu jakby
nie chciała nikogo obudzić choć była sama. Okropnego ptaka którego zostawił jej
mężczyzna zamknęła w swojej sypialni, tak dla bezpieczeństwa.
Stała przed drzwiami pokoju Uchihy
zastanawiała się czy znalazłaby w nim jeszcze coś ciekawego jednak intuicja
podpowiadała jej że nie tu powinna szukać. Podeszła więc do drzwi następnego
pokoju i z równie wielkim niepokojem otworzyła je.
Zamek zgrzytną złowieszczo, a drzwi
otworzyły się. Wsunęła głowę do środka niepewnie i cicho niczym złodziej weszła
do pomieszczenia.
Pokój był tej samej wielkości co
jej. Ściany były białe, a pod nimi było kilka dużych regałów. Otworzyła drzwi
pierwszego, a potem następnych trzech. Zrezygnowana stwierdziła że ten Itachi wykorzystał na mini zbrojownie, wszystkie drewniane komody były wypchane
różnym rodzajem broni od sen boi po katany aż do różnego rodzajów toporów. Zamknęła komody i wyszła tak samo
cicho jak weszła.
Następny pokój był stałą sypialnią
Kisame, wiedziała o tym, bo czasem widziała jak tam wchodzi. Z tego co
wiedziała kolejne dwa pokoje tym razem po stronie jej pokoju były zwykłymi
sypialniami w których spali członkowie Akatsuki, którzy odwiedzali posiadłość.
Sunęła się załamana po drzwiach od
zbrojowni na podłogę. Tak ciężko było jej znaleźć coś o nim, choć była w jego
własnym domu. Spojrzała na ciemne panele podłogi i doznała olśnienia.
Podczołgała się do jednej w
wystających klepek, obejrzała ją uważnie podważając z jednej strony wyjmując ją
całkowicie. Nieźle to wymyślił w życiu, by nie pomyślała że może użyć tak
banalnej kryjówki, choć było to naprawdę genialne. Schował tak ważną rzecz w
tak oczywistym miejscu że każda nie proszona osoba przeoczała ten szczegół .
Brawo Itachi.
Wyjęła ze skrytki kawałek złożonej
na pół kartki, zaszokowana tym co zobaczyła zbiegła na duł.
Gdy dobiegła do biblioteki
rozejrzała się dookoła podchodząc do jednego z regałów nie czuła nikogo w
pobliżu, a na pewno nie w domu. Znalazła wzrokiem największą książkę wyłożoną
niebieską skórą, wyglądała niechlujnie i strasznie staro. Wzdrygnęła się czując
jak bardzo jest lepka gdy odchyliła ją kawałek, odskoczyła przerażona gdy regał
wyskoczył trochę ze ściany. To było coś nie zwykłego, tajne pomieszczenie w
wili które otwierała książka na wielkim regale w bibliotece. Megami uśmiechnęła
się sama do siebie przypominając sobie wszystkie powieści detektywistyczne
które przeczytała i to że tam również były ukryte przejścia. Niepewnie przeszła
do tajemniczego pomieszczenia.
- To żart ? – Stanęła jak wryta,
spodziewała się wszystkiego, ale nie tego co zobaczyła. Był to zwykły gabinet z
biurkiem komodą dwoma krzesłami i małym okrągłym dywanem. Myślała że odkryła
największy sekret tego domu, a tym czasem odkryła zwykły gabinet. Zrobiła kilka
kroków w przód wchodząc na miękki dywan, który zgrzytną złowieszczo.
Podskoczyła przerażona w górę, dywany tak nie robią jakby było pod nim pusto.
Ostrożnie podwinęła materiał i ku
swojej satysfakcji po nim była klapa, którą bez wahania podniosła do góry.
Spojrzała niepewnie w dół odważnie zaczęła schodzić po drabince, przecież nie
mogła teraz tak po prostu odpuścić. Jej kobieca intuicja podpowiadała jej że
powinna iść dalej nie zważając na konsekwencje, bo to czego szukała – czym kol
wiek to było – jest już blisko.
Nie było wysoko, znalazła jakiś
pstryczek nikłego światła i zaniemówiła.
Stała w pomieszczeniu pełnym dokumentów,
zdjęć, artykułów z gazet. Wszystkie dotyczyły masakry klanu, odejścia Sasuke z
wioski lub Itachi’ego. Znalazła również kilka swoich zdjęć gdy przebywała w
Konoha, nie były stare może z zeszłego roku. Ciarki przebiegły jej po plecach,
on wiedział o nich wszystko nawet jeśli był cały czas tutaj. Cofnęła się w tył
bijąc się z myślami, to było nie normalne.
Jej dłoń przejechała po jednym ze
zdjęć był na nim mężczyzna w pomarańczowej masce z wywierconą dziurą na oko.
Prąd przeszedł przez jej ciało od razu odsunęła się od zdjęcia, miało w sobie
coś dziwnego. W tym momencie coś ją poraziło.
Na podwyższeniu w kącie
pomieszczenia stała wielka księga, podeszła bliżej chcąc się jej dokładnie
przyjrzeć. Była stara i gruba oprawiona w skórę wypadało z niej kilka kartek,
przejechała ostrożnie po herbie klanu Uchiha, który był na okładce.
Przecież chcesz wiedzieć o nim
wszystko.
Weź ją.
Nie mogę.
Z przerażeniem uświadomiła sobie
że jedna część niej chciała uciec z tond i zapomnieć o tym miejscu, ale druga
pragnęła zgłębić tą tajemnice do końca. Ta sama
część szeptała jej że odpowiedzią jest ta książka.
Weź ją, no weź
Rozejrzała się dookoła lekko
zmieszana, odłożyłaby ją zanim brunet wróci, nie powinno być to problemem.
Jej ręka sama uniosła się ku górze
chwytając książkę, a nogi szybko poprowadziły ją do wyjścia, a następnie do
pokoju.
Na szczęście zamknęła te okropne ptaszysko w
łazience i spokojnie mogła schować książkę między deskami pod łóżkiem.
Dźwięk tłuczonego szkła był jak
kubeł zimnej wody. Podskoczyła tak gwałtownie że uderzyła się kolanem o łóżko.
- Co to było? – Jej przerażony
wzrok utkwił w hebanowych drzwiach, wolno otworzyła drzwi do łazienki kładąc
sobie palec na ustach, by pokazać ptaszysku
by było cicho. Zdziwiło ją że ptak
bezszelestnie usiadł na jej ramieniu nie wydając z siebie żadnego dźwięku.
Wchodząc chwyciła kunai który
zawsze leżał na komodzie, otworzyła drzwi cicho niczym skrytobójca na swojej
misji wychodząc na korytarz. Poruszała się niczym duch uważnie dobierając
klepki po których chodziła, by żadna nie skrzypnęła pod ciężarem jej ciała.
Ręce zaczynały drzeć ze strachu, nie wiedziała kto może być na dole, mógłby to
być Itachi, ale również Sasuke, a nawet jakaś szajka rabusiów ukrywająca się w
lesie.
Zimne dreszcze przebiegły po jej
plecach.
Doszła na dół zatrzymując się na ostatnim
schodku.
- Zaczekaj tu i bądź cicho –
Szepnęła odkładając kruka na poręcz od schodów, zwierzak w odpowiedzi poruszył
delikatnie skrzydłami.
Wzięła głęboki oddech i odważnie wkroczyła do kuchni chowając nóż za
sobą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz